Forum dla prawdziwych chrześcijan.
ja nie wiem... jeden na dzień czy co?! istna kolekcjonerka... o jacie...
rozumiem że niektóre dziołszki są wyjątkowymi kolekcjonerkami....mają nierówno pod gipsdeką... zbierają facetów jak jakieś babcie kolekcjonujące kryształowe zastawy. Ale faceci? Też kolekcjonują zastawy?!
Ostatnio edytowany przez Domii (2007-03-11 19:06:40)
Offline
Katechumen
Człowiek to człowiek....i mężczyźni i kobiety są złe i "kolekcjonują"(jak to nazwałeś) partnerów....Nie można powiedzieć, że tylko kobiety są nierozsądne w wybieraniu partnerów....a tak na marginesie to nie "Aniołeczek" tylko "anioł".
Offline
Student Bożego Słowa
Myślicie, że to Bóg dobiera pary? rządzi naszymi uczuciami?
Offline
Katechumen
Brawo dla Ciebie za wprowadzenie do ciekawego tematu. Ja myśle, że to Bóg przeznacza nam partnerów, tylko my nie zawsze Go słuchamy i nie zawsze ci partnerzy Go słuchają......więc czasami nam się nie układa w związkach.
Offline
Bóg nam układa pary. Tyle że nam sie wydaje ze kazda z tych osob jest od Boga, a to nie prawda. Najwazniejsze kryterium to - czy jest chrzescijaninem (tzn. wierzacym i zmieniajacym sie co dnia czlowiekiem).
Offline
Student Bożego Słowa
Cieszę się, że się wszyscy ze mną zgadzają ale co myslicie o tym : 2. Mojż.9:12, 2 Mojż. 10:20, 2.Mojż. 11:10
Co z "wolną wolą"?
Offline
Bo to jest tak... Bóg ma dla nas jakąś osobę, ale my możemy wybrać czy ją chcemy. Jak jej nie chcemy to owszem znajdziemy inną, ale będzie... no wiadomo - gorzej (o ile nie totalnie do bani). Natomiast jeżeli wybierzemy partnerke taka jaką chce Bóg to wiadomo - hędzie czad.
Offline
Katechumen
Jednego nie rozumiem...Najważniejsze kryterium to żeTwój partner jest chrześcijaninem... Jeśli zakochasz się w Zydzie to już wtedy nie możecie być razem ? To musi być chrześcijanin...tak ?
Offline
Wierzący
Głównym kryterium nie jest to, żeby ktoś był wierzący...to za mało, no przynajmniej ja tak uważam. Bóg ma przeznaczoną dla nas jakąś osobę i aby z nią być to przede wszystkim trzeba się o to modlić i nie dać się zwieść, a jeśli komuś się to nie uda to wydaje mi się, że Bóg i tak będzie błogosławił ten związek, ale nie będzie to takie super jak wtedy gdy byłbyś z tą osobą, którą On dla Ciebie wybrał...w końcu Bóg zawsze daje to, co najlepsze!!
Offline
Ja myślę że to jest kryterium najbardziej drastyczne. I nie tyle wierzący tylko prawdziwy chrześcijanin. (Moja dalsza rodzina też wierzy i jakoś przykładem dla mnie nie są.) A jak np. w mojej szkole powiesz - "tylko z prawdziwym chrześcijaninem" - zostaną 3-5 osób... ból no nie? ALe masz racje Candy że to nie wszystko. Później to też jest rzeźnia. No ale wiadomo - jest tylko jeden partner/partnerka...
Offline
Istniały kiedyś dwie bryły lodu. Powstały w czasie długiej zimw grocie utworzonej z pni, kamienie, krzewów, pośród lasu na stokach góry. Leżały naprzeciwko siebie z ostentacyjną obojętnością. Ich stosunki cechowała pewna oziębłość, Czasami jakeiś "dzień dobry" czasami "dobry wieczór". Nic ponadto. Nie potrafiły "przełamać lodów". Każda bryła myślała o drugiej: "mogłaby chociarz wyjść mi na przeciw: . Bryły jednak nie mogą samodzielnie wędrować. Z tego też powodu nic sie nie działo i każda bryła zamykała się jescze bardziej w sobie.
W grocie mieszkał borsuk.Pewnego dnia stwierdził "Szkoda że musicie być tutaj. Jest wspaniały słoneczny dzień!" Dwie bryły lodu zatrzeszczały ponuro. Od maleńkości wiedziały że słońce stanowi dla nich wielkie niebezpieczeństwo.
Tym razem o dziwo, jedna z dwóch brył zapytała:"Jak wygląda słońce? "
"Jest cudowne... jest życiem..." odpowiedział borsuk. "czy mógłbyś zrobić szparę w sklepieniu tej nory?" -wuznała bryła lodu
Borsuk nie kazał powtórzyć sobie tego dwa razy. Zrobił dziurę w gmatwaninie korzeni i cipłe, miłe światło słoneczne wdarło się niczym złocisty promień.
Po kilku miesiącach, w południe, gdy słońce rozgrzewałopowietrze, jedna z brył poczuła że sie troche topi i rozpuszczając się stawała się przejrzystym strumykiem wody. Czuła się inaczej, nie była już dawną bryłą lodową. Druga bryła również zaczęła sie roztapiać. Dzień po dniu, z dwóch brył lodu wypływały dwa strumyki wody, które kierowały się ku wyjściu z groty. Po pewnym czasie połączyły się razem tworząc przejrzyste jezioro, w którym odpbijało sie niebo. Dwie bryły lodu odczuwały jeszce zimno, ale odkryły rówież swą kruchość i samotność. Zdały sobie sprawę że są podobnie zbudowane i nie potrafią bez siebie żyć.
tadaaaam... i o to chyba chodzi w tej całej milości. żeby się szukac i się znaleźć.
Offline