Forum dla prawdziwych chrześcijan.
Mam do was pytanie: jak się zachowujecie wśród niewierzących osób w codziennych, najzwyklejszych sytuacjach? W szkole, w pracy... gdziekolwiek, gdzie łatwo pójść na kompromis, zgrzeszyć... no ewentualnie polecieć w drugą stronę i zgrywać świętoszka.
Nie wiem co mam robić, jak reagować na różne sytuacje:/
Porażka, moja klasa jest, delikatnie mówiąc, nienormalna: na każdym kroku widzą homoseksualistów, psycholów i nimfomanów...
Dajcie jakąś radę, bo jak nie wytrzymam, to zareaguję i powiem coś czego (i jak) nie powienienem mówić jako chrześcijanin.
Dobra, przesadziłem:) "Pewna część" mojej klasy jest nienormalna:D Jest trochę spoko ludzi. Mam tendencję do wyolbrzymiania.
JEZUSA MAM I JESTEM PEWNY, ŻE JA NA NIM NIGDY NIE ZWAIODĘ SIĘ
Ostatnio edytowany przez milo (2007-07-24 19:09:12)
Offline
Student Bożego Słowa
Myślę, że wystarczy po prostu trzymać się Pana jak najmocniej! W końcu ' Gdy Pan z nami któż przeciwko nam?'
Ja np. zachowuję się w towrzystwie niewierzących normalnie. W końcu każdy ma prawo decydować za siebie-ja moge tylko starać się pomóc.
Offline
Wiara się bierze ze słuchania, więc kiedy np. oni poruszają jakiś temat który mi odejmuje wiarę bądź działa na podświadomość (klną, gadają o zbereźnych rzeczach i tak dalej - to wszystko działa na psychę), to uciekam od nich jak najdalej. Święty tzn - na maxa oddzielony od grzechu. My mamy być święci. Nie chodzi o to żeby się odciąć od znajomych, ale żeby im pokazać np. że mozna sie śmiać bez przekleństw i z normalnych rzeczy.
Offline
Katechumen
Żyj i zachowuj się tak samo jakbyś była wsród wierzących. Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami.
Jakby zeszli na tematy wiary to tylko przedstaw swoje poglądy. Według mnie wykłucanie się o to czy Bóg istnieje czy nie z ludźmi wierzącymi nie ma sensu, lepiej dć świadectwo swoim życiem.
A nawiązując jak myślicie czy poruszanie tematów wiary pomaga w nawróceniu kogoś(szczególnie ateisty) czy raczej odpycha od wiary?
Offline
zależy jak to zrobisz Ja osobiście jak chce kogoś nawrócić to nie wbijam do niego tak prosto z mostu, tylko niby przez przypadek. W głoszeniu ewangelii trzeba baaaardzo dużej mądrości. Jak to mówił osioł: "Nie naciskaj mnie bo się w sobie zamknę..." Ta sama zasada jest w nawracaniu.
Offline
Hm.. nawaracanie ludzi wymaga przede wszystkim madrosci ale takze wielkiej cierpliwosci...ja uwazam ze nie nalezy naciskac,ale z drugiej strony kiedy juz postanowisz kogos nawrocic tzreba byc konsekwentym. Bo jesli odpuszczasz to nie widze sensu
Offline
Hmm fakt faktem jeżeli osoba jest nieczuła to czasem trzeba z łopaty pociągnąć żeby się obudziła.
Offline
Katechumen
Co masz na myśli z tą łopatą?
Jeżeli ktoś unika rozmowy o Bogu to trzeba sobie podarować czy dalej próbować(ale delikatnie), jak myślicie?
Offline
Katechumen
No dobra, a jakoś tak bardziej konkretnie? Mam tej osobie codziennie i przy każdej okazji powtarzać, że Bóg ją kocha czy jakiś inny sposób? Macie jakieś propozycje?
Offline
Myślę, że to nawet nie chodzi o to żeby jej ciągle "truć" nad głową o Bogu. Ale przedewszystkim pokazywać swoją cierpliwość do tej osoby, miłość i przez swoje życie wskazywać na Boga. Właśnie tacy powinniśmy być - bez używania ust ludzie powinni się nas pytać : "Czemu tak?". Z czasem Duch Święty będzie Ci dawał mądrość kiedy będziesz mogła powiedzieć coś wskazującego na Boga itd. Myślę że ważne jeset też to żeby się modlić o mądrość w tej sprawie. O prowadzenie Ducha Świętego. Zresztą nie tylko w tej ale też dla wszystkich innych osób które są w okół nas
Offline
ja osobiscie mysle ( i wprowadzam to w zycie) ze juz sam sposob naszego zycia jako chrzescijan zwraca uwage ludzi. Oni ciagle nas obserwuja i szukaja haczyka ze miec cos na nas. Ja zazwyczaj nie przejmuje sie zlosliwosciami jak np. ostatnio ksiedza, ktory czepia sie mnie ze jestem innego wyznania niz on. Gosc twierdzi ze moge byc przez to lesbijka i przy calej klasie ciagla mnie obgaduje. Kumpele i kumple radza zebym mu sie odwinela i wyklrecila mu jakis numer. nie moga zrozumec ze po tym co ksiadz o mnie mowi jqa wciaz tego czlowieka szanuje i im bardziej on jest wredny tym bardziej ja jestem dla goscia mila. Po tym wszystkim dwie kumpele wypytywaly mnie o moj kosciol, byl naprawde niezly moment do gloszenia ewangelii. dziewczyny sa naprawde zafascynowane. "z kim przystajesz takim sie stajesz" mysle ze to nie musi dzialac na nas ale my mozemy dzialac na innych.
Offline
Ja ostatnio miałem sytuacje: Gadam z kumplem coś o ściąganiu. Był zaciekawiony dlaczego nie ściągam nsprawdzianach i w ogóle dyskusja. W końcu wyszło dlaczego tak naprawde mam lepsze oceny niż jakbym ściągał. Powiedziałem mu że i tak mi nie uwierzy jakie ja mam wytumaczenie na to bo nie wierzy. Zaczela sie gadka ze on wierzy w siebie blablabla. No i w końcu mu mogłem powiedzieć że ja wierzę, bo nie mam nikogo innego. - i go zatkało Dużo się modlę o moją klasę i wierzę że zobaczą Boga, ale teraz nie mogą, bo nie mają z kąd się karmić.
Offline
Katechumen
Ciekawe przykłady. Dziękuje za podsunięcie odpowiedzi.
Offline