Forum dla prawdziwych chrześcijan.
Student Bożego Słowa
...A co jeśli tej wiary zabraknie?! Tzn. nie chodzi tu o wiare w samego Boga itp. ale o wiare w człowieka. Wiare w samego siebie, w swoje siły i możliwości. Wiare w to, że dojdziemy do upragnionego 'ziemskiego' celu... Jak ją ponownie odbudować? Wierzymy, że Pan nam pomoże osiągnąć cel, ale mimo wszystko czasami jesteśmy już na skraju załamania. Mamy ochote zniknąć. Tracimy wiarę, że dążenie do celu (czasami nieosiągalnego-w każdym razie tak nam sie wydaje) ma sens. Przestajemy wierzyć w siebie, wierzyć w cel, wierzyć w jego sens... Przestajemy sie uśmiechać. Jesteśmy 'uciążliwi' dla środowiska swoim marudzeniem. Nie chce nam się nic. A powinno! Bo mamy wiele! Więcej niż sobie zasłużyliśmy!
Ale mimo wszystko... Jak odbudować wiare w sens celu? A może lepiej spróbować o nim zapomnieć?
...
Ostatnio edytowany przez Wituchna:) (2007-05-06 19:11:37)
Offline
Katechumen
Mój sposób: przemówić sobie do rozsądku. Czyli przekonać siebie(różnymi argumentami), że to co się robi ma sens, albo przypomnieć sobie czemu się togo podieliśmy. Na mnie to działa!!!
Offline
Takie załamki to ewidentny atak szatana. Trza dziada wyplenić. Poprostu się sprzeciwić w imieniu Jezusa Chrystusa.
Offline
każdy cel nawet jeśli jest pierońsko absurdalny ma sens. popełnione przy dązeniu do niego gafy dają dużo do zrozumienia. Nie trzeba od razu tracić tej wiary w ten cel, jeśli coś nie idze po naszej myśli. zresztą i tak Bóg wie co bedzie dla nas najlepsze i co zrobimy za minute, dwie, czy ileś tam...
Ale nie ukrywam że by było nieźle gdyby wszystko było ok. ale chyba nie na tym polega życie... czyż nie gdzyby wszystko było zawsze ok ... nikt by tego nie doceniał. a tak. cieszymy sie z każdego celu który nam sie udało osiągnąc.
Offline
Student Bożego Słowa
Ale jeśli cel jest absurdalny? Tzn. w kazdym razie ludzie maja takie wrazenie... Ludzie są bardzo smutni. Większość. Może nawet nie okazują... Takie czasy...? Przeciez nie mozemy cały czas usprawiedliwiać się czasami, w tórych żyjemy! To nie usprawiedliwia, tylko pokazuje co człowiek zrobił ze światem, że jest tak trudno żyć. Choć naprawde jest łatwo. Trzeba to zauważyć, docenić. Trzeba wierzyć w siebie i się uśmiechać...
Ale jak...?
Offline
Nawet jesli jest ten smutek to przeciez Bog jest zawsze przy nas i jesli nas doswiadcza to ma w tym swoj wlasny cel... moze chce zebysmy cos dostrzegli, cos zmienili w swoim zyciu....a ze czlowiek jest taki ze uwaza ze zawsze jest najmadrzejszy i wie wszystko to czasami Bog musi ze tak powiem "dac kopa" Wiec wg mnie nie ma innego wyjscia jak wierzyc mimo wszystko
Offline